Menu

Współpraca

Zaloguj się

Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta w naszym serwisie, zarejestruj się już teraz.
Zapomniałeś hasło? Kliknij tutaj.

Prywatyzacja PKL

Mieszane uczucia

Fot. Agnieszka SzymaszekRozmowa z Andrzejem Gąsienicą Makowskim – starostą Powiatu Tatrzańskiego.

- Co sądzi pan o działaniach wokół prywatyzacji Polskich Kolei Linowych?

- Źle się stało, że podnoszona przez Powiat Tatrzański propozycja, by wyłączyć Kasprowy z prywatyzacji i ewentualnie przeprowadzić dwustopniową prywatyzację, nie została przyjęta. Generalnie kolejki i wyciągi na Kasprowy Wierch powinny należeć do spółki z przeważającym udziałem skarbu państwa, z dopuszczeniem ewentualnie partnera zewnętrznego – np. podmiotów lokalnych. Niestety przeważyła twarda ekonomia. Czy na tym zyska region? Pozostaje zatroskanie, bo nie ma na razie odpowiedzi na to pytanie.
Nie wszystkie podmioty, które mają brać udział w prywatyzacji, posiadają doświadczenie w działalności tego typu - w prowadzeniu spółki zajmującej się kolejkami linowymi i turystyką. Z drugiej strony – firmy te składały deklaracje dotyczące doinwestowania obiektów PKL. Zobaczymy zatem, co będzie. Być może nowemu, zewnętrznemu właścicielowi łatwiej będzie się dogadać z właścicielami terenów na Gubałówce, na stoku której od lat nieczynna jest trasa ze szczytu… Z kolei infrastrukturze w Kotle Goryczkowym na zboczu Kasprowego Wierchu potrzebna jest modernizacja. Inne stacje też potrzebują doinwestowania.
Obawy pozostają. Jeśli nowym właścicielem teoretycznie stałby się obcy inwestor, który posiada stacje narciarskie np. w Alpach – być może oznaczałoby to ograniczenie działalności kolejki na Kasprowym Wierchu. Jeśli zadecyduje czysta ekonomia, możemy dużo stracić.

- Czy mówiąc o potrzebie doinwestowania obiektów PKL, ma pan również na myśli Kasprowy Wierch? Co sądzi pan na temat kwestii ochrony przyrody w tym miejscu w kontekście inwestowania?

- Tatry to rejon specyficzny, jeśli chodzi o inwestycje. Jest to teren objęty programem Natura 2000 oraz Tatrzański Park Narodowy. Co do obiektów Kasprowego Wierchu, jedyne, co można zrobić to zmodernizować kolejkę krzesełkową w Kotle Goryczkowym i zastanowić się nad sposobem naturalnego dośnieżenia.

- Jak zapatruje się pan na działania podhalańskich samorządów z Zakopanem na czele, które utworzyły spółkę Polskie Koleje Górskie, i zamierzają wziąć udział w prywatyzacji?

- Polskim Kolejom Górskim potrzebne są na ten cel środki. Gminy nie mają pieniędzy, potrzebują zatem partnera. Jeśli taki się znajdzie, pozostanie pytanie – kto to będzie, i w jakim stopniu będzie wiarygodny. Dobrze, że jest taka propozycja, bo jak to mówią, bliższa ciału koszula, jeśli będzie to koszula dobrze skrojona. Dobrze byłoby, by w konsorcjum partnerskim znalazły się podmioty gospodarcze z terenu Powiatu Tatrzańskiego. Mielibyśmy wówczas gwarancję, że rozwój infrastruktury na Kasprowym pójdzie w dobrym kierunku.

- Czy brał pan pod uwagę przystąpienie Starostwa Powiatowego w Zakopanem do Polskich Kolei Górskich?

- Nie jest zadaniem Powiatu prowadzenie takiej działalności. Trudno powiedzieć, że urzędnicy, czy kolejna firma państwowa, bo mówi się o Lasach Państwowych, będą dobrze prowadzić firmę taką, jak Polskie Koleje Linowe. Ale bądźmy dobrej myśli: jest tak duże zainteresowanie prywatyzacją Polskich Kolei Linowych, że ten, kto wygra przetarg, będzie chciał się wykazać, udowodnić, że jego propozycje faktycznie były najlepsze.

- Dziękuję za rozmowę.



Agnieszka Szymaszek