Menu
- Artykuły
- Ludzie
- Szlaki
- Zobacz trasy narciarskie
- Profile
- Prywatyzacja PKL - opinie
- Olimpiada w Tatrach - opinie
- Konkursy
- Galeria zdjęć
- Filmy
- Pogoda
Współpraca
Zaloguj się
Ludzie
Zrośnięty z nartami
Dodano: Poniedziałek, 19 maj 2008 / Ilość wyświetleń: 6653Andrzej Bachleda Curuś to jeden z najlepszych polskich alpejczyków. Dwa razy zdobywał medale na Mistrzostwach Świata FIS, wygrywał zawody PŚ w kanadyjskim Banff, a po narciarskie laury sięgał także na stokach Kasprowego Wierchu. Podczas Spotkania na szczycie, które odbyło się na Kasprowym Wierchu 26 kwietnia 2008 roku, otrzymał od organizatorów pamiątkę - kwałek liny z dawnej kolejki, symbolizującej pamięć i przyjaźń.
W sportowym świecie odniósł sukces, jako sportowiec, potem biznesmen i osoba powszechnie znana i szanowana. - Tak naprawdę ze wszystkiego w życiu najbardziej udali mi się dobry ojciec i dobra matka. Bardzo ważne, żeby od małego, od dziecka, mieć przyzwoitą, taką jak trzeba, atmosferę w domu. Ja miałem szczęście. Nie można powiedzieć, żeby w moim domu żyło się wyłącznie sportem, w każdym razie gnali mnie do roboty ostro i odkąd pamiętam, miałem zawsze mało czasu. Również na narty...oprócz normalnej szkoły chodziłem również do szkoły muzycznej, uczyłem się języków, nie ma co dużo mówić - w każdym razie miałem mało czasu, za mało, żeby go marnować. Myślę, że był to najważniejszy powód, dla którego później, gdy zacząłem jeździć na nartach, udało mi się dojść tak wysoko. Oczywiście, będąc małym chłopcem, nigdy nie myślałem tymi kategoriami, ale teraz z perspektywy mogę ocenić, że to było chyba najważniejsze.
atmosferę w domu. Ja miałem szczęście - wspomina Ałuś.
Na zdjęciu - rodzice Andrzeja Bachledy Curusia
Andrzej Bachleda Curuś urodził się 2 stycznia 1947 roku w Zakopanem w rodzinie o tradycjach narciarskich, bowiem zarówno jego ojciec (Andrzej Bachleda-Curuś), jak i matka (Maria z domu Wawrytko) byli narciarskimi mistrzami Polski w konkurencjach alpejskich. Andrzej Bachleda zaczął wcześnie uprawianie sportu i już w połowie lat 60. odnosił sukcesy. W 1962 r. został włączony do grupy, która miała startować na MŚ FIS w Chamonix. W sierpniu 1966 r. odbyły się Narciarskie Mistrzostwa Świata FIS w Portillo w Chile. Pojechali tam także Polacy: Jerzy Woyna, Bronisław Trzebunia i Andrzej Bachleda z trenerem Andrzejem Gąsienicą-Rojem. W biegu zjazdowym Andrzej Bachleda był 39., w slalomie gigancie 21.,w slalomie - 15. W kombinacji alpejskiej Andrzej Bachleda był 9., a Bronisław Trzebunia 18. To był obiecujący początek kariery sportowej. W tym samym roku podczas Uniwersjady zajął 1 miejsce w slalomie specjalnym, tytuł wicemistrzowski w slalomie gigancie i kombinacji alpejskiej. W 1968 roku zakwalifikował się do kadry polskich zjazdowców na Zimowe Igrzyska do Grenoble. W próbie przedolimpijskiej na stoku w Chamrousse pojechał świetnie - zajął trzecią lokatę (najlepszy był Norweg Mjoen, drugi Francuz Perillat) i pozostawił za sobą wiele światowych sław. Na tych zawodach jeden z fotoreporterów wykonał fotografię przedstawiającą trzech zwycięzców z padającymi płatkami śniegu w tle i to zdjęcie zostało fotografią sportową roku 1967. W przedolimpijskim roku Andrzej Bachleda osiągnął jeszcze jeden poważny sukces - 1. miejsce w slalomie specjalnym w Zermatt w Szwajcarii. Był więc "czarnym koniem", na Zimowych Igrzyskach w Grenoble - liczono na jego dobry wynik... i "Ałuś" nie zawiódł. Do Grenoble pojechali dwaj polscy zjazdowcy: Andrzej Bachleda i Ryszard Ćwikła. W biegu zjazdowym był 26., w slalomie gigancie 13 a szóste miejsce w slalomie specjalnym i czwarte w kombinacji alpejskiej. Zwycięzca slalomu, słynny Jean Claude Killy, pokonał "Ałusia" zaledwie o 88. setnych sekundy. Polak po raz pierwszy znalazł się w czołówce alpejczyków świata.
Ciekawostką dotyczącą tego startu jest fakt, że za tak dobre wyniki otrzymał jako prezent od firmy "Rossignol" (na tych nartach jeździł w Pucharze Świata) samochód "Renault 16". W 1970 r. zdobył brązowy medal MŚ we włoskiej Val Gardenie, a w 1974 r. w Saint Moritz.
Najbardziej nieudany start? Chyba Zimowe Igrzyska w Sapporo 1972, kiedy liczono na medal. "Ałuś" był sztandarowym zawodnikiem naszej reprezentacji, ale obydwa starty, zarówno w gigancie, jak i w slalomie specjalnym, nie wyszły.
I wtedy właśnie, kiedy osiągnął właściwie życiowy sukces, postanowił odejść ze sportu. Moment idealny, gdyż nadal był mistrzem, otoczonym glorią chwały. Wyjechał w 1981 r. do Francji, gdzie prowadził własną szkołę narciarską. Założył własną firmę. We Francji startował z powodzeniem w zawodach weteranów.
Był także gorącym zwolennikiem zorganizowania w Zakopanem Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Ma trójkę dzieci: Annę, Andrzeja i Szymona. Nazwisko Bachleda nie zniknęło z alpejskich tras, na Zimowych Igrzyskach w Nagano (1998) barwy Polski reprezentował Andrzej Bachleda junior i w kombinacji alpejskiej zajął wysokie piąte miejsce, idąc w ślady swojego ojca. Startował też na ZIO w Salt Lake 2002.
Andrzej Bachleda nadal wierzy w to, że w Zakopanem można zorganizować wielką imprezę w narciarstwie alpejskim. Wierzy też, że Zakopane może się stać narciarskim kurortem z prawdziwego zdarzenia. „Ałuś”, mimo że na stałe mieszka we Francji, często zagląda pod Giewont, do rodziców i przyjaciół. Wciąż jeździ na nartach i ciągnie go w Tatry.
Wyniki sportowe "Ałusia": 6-krotny medalista Zimowej Uniwersjady, 8-krotny medalista Spartakiad Armii Zaprzyjaźnionych, 14-krotny mistrz Polski: w zjeździe (1965, 1966, 1968), slalomie (1966-1968), 1973), slalomie gigancie (1966-1968, 1971) i kombinacji alpejskiej (1967, 1968, 1971). Zimowe Igrzyska olimpijskie: 1968 - Grenoble: 26 w zjeździe, 6 w slalomie, 13 w slalomie gigancie, 4 w trójkombinacji alp. 1972- Sapporo: 10 w slalomie, 9 w slalomie gigancie), 2-krotny medalista narciarskich Mistrzostw Świata FIS: 1970- Val Gardena (Włochy)- 3 w kombinacji alp., 1974- St. Moritz (Szwajcaria) - 2 w kombinacji alp. Miejsca w Pucharze Świata: 1968- 26, 1969- 30, 1970- 13, 1971- 18, 1972- 6 (2 w slalomie), 1973-22, 1974- 41, 1975- 24. Pierwszy Polak, który otrzymał nagrodę fair play UNESCO (1970), przyznając się do ominięcia bramki w czasie slalomu PŚ.
Zdjęcia ze zbiorów rodziny Bachledów, Mieczysława Króla-Łęgowskiego i Wojciecha Szatkowskiego.