Menu
- Artykuły
- Ludzie
- Szlaki
- Zobacz trasy narciarskie
- Profile
- Prywatyzacja PKL - opinie
- Olimpiada w Tatrach - opinie
- Konkursy
- Galeria zdjęć
- Filmy
- Pogoda
Współpraca
Zaloguj się
Ludzie
Zbigniew Naorniakowski: radość z narciarstwa
Dodano: Środa, 15 kwiecień 2009 / Ilość wyświetleń: 9011Urodził się w 1928 roku w Zakopanem. Jako 7-letni chłopiec wyjechał w 1936 roku dopiero co uruchomioną kolejką na Kasprowy Wierch. Od małego szusował z Kasprowego, jako kilkulatek przypięty linką wspinaczkową do paska taty, później - jako członek kadry narodowej oraz olimpijskiej. Dziś Zbigniew Naorniakowski nadal jeździ na nartach. Przed dwoma tygodniami szusował we francuskich Alpach. Przedstwiamy garść wspomnień tego niezwykłego Człowieka Kasprowego.
W Zakopanem mieszkał na Bystrem i tam chodził do szkoly podstawowej. Wspomina: - Już jako kilkuletni chłopiec jeździłem dobrze na nartach, a moimi wówczas rownieśnikami byli m.in. Kozak, Dawidek i Łuszczek. Jeździliśmy najwięcej pod Nosalem, na Kozińcu, i na Antałówce. Ojciec z zamiłowaniem uprawiał narciarstwo, startował w modnych wówczas zawodach, biegach narciarskich. Moimi ulubieńcami byli skoczkowie: Stanisław Marusarz i Jan Kula. Oglądałem zawody FIS i ich popisowe skoki na Wielkiej Krokwi. Po wielu latach dostąpiłem zaszczytu startu w narciarskiej ekipie olimpijskiej w Oslo w 1952 roku i oglądac ponownie Staszka Marusarza na skoczni w Holmenkole.
Ojciec czesto zabierał go w góry na narty. - Zawsze jeździliśmy po głębokich, nieudeptanych szlakach. Chodziliśmy na dalekie wędrówki. Gdy w 1936 roku uruchomiono kolejkę linową, byłem pierwszym chłopcem w mojej klasie, który jechał taką kolejką. Miałem wtedy 7 lat. Mimo długich nart, bo na takich od najmlodszych lat sie jeździło (długość na wyciągnięcie ręki), dobrze wykonywalem kristianie i telemarkowe skręty. Wyjazd kolejką bardzo mi się podobał. Ojciec zjeżdżał ze mną na Halę Gasienicową mając mnie przypiętego linką wspinaczkową do swojego pasa. To był dla mnie łatwy zjazd, bo do Kotła zjeżdżaliśmy zakosami, dopiero na samym dole mnie odczepiał i pozwalał zjeżdżać samodzielnie za sobą dalej aż do Kużnic.
W czasie okupacji wszyscy musieliśmy Niemcom oddać narty i buty narciarskie. Ponieważ wolno bylo mieć narty do 60 cm dlugości, obciąłem tyły, a wiązania przesunąłem do przodu, i takim sposobem nadal jezdzilem. Niemcom nie oddalem ani nart, ani butów. Wiazania miałem paskowe, Kandahary nie były jeszcze znane, narty drewniane, a kijki bambusowe z kółkami z trzciny. Na Kasprowym Wierchu spędzaliśmy trenując i startując wiele godzin dziennie. Sezon zaczynaliśmy w październiku, a kończyliśmy pod koniec maja. Demonstrowaliśmy brawurę, styl, sprzęt i technikę jazdy.
Z Olimpiady przywieźliśmy rzecz na ówczesne czasy rewelacyjną, a mianowicie nową technikę jazdy. Taki sposób zademonstrował dwukrotny medalista olimpijski Stein Eriksen. Była to technika "biodrowa". Szybko zademonstrowaliśmy ją na Kasprowym Wierchu, a w nastepnym sezonie na wielu stokach narciarskich w calym kraju.