Menu

Współpraca

Zaloguj się

Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta w naszym serwisie, zarejestruj się już teraz.
Zapomniałeś hasło? Kliknij tutaj.

Aktualności

Zakopane żegnało Mieczysława Króla Łęgowskiego

Dodano: Sobota, 24 wrzesień 2016 / Ilość wyświetleń: 3235Dziś Zakopane żegnało Mieczysława Króla Łęgowskiego - artystę, kolekcjonera, poetę, który przez 17 lat zmagał się z ciężką chorobą.

Urodził się w 1951 roku w Zakopanem jako syn Wacława i Zofii z domu Gut. Praktykował w rodzinnej pracowni kowalskiej, szybko zdobywając uprawnienia czeladniczo-kowalskie. - Mioł jo se tam homerskie kowadło, śrobstok, klysce, i wselenijakie młotki - pisze o sobie w książce Tadeusza Jankowskiego „Pasje Mieczysława Króla Łęgowskiego”. Przez czas jakiś uprawiał skoki narciarskie. Pracował m.in. w wytwórni nart w Szaflarach oraz w Centralnym Ośrodku Sportu. Posiada uprawnienia konserwacji zabytków - restaurował m.in. Willę Koliba. Był radnym miasta Zakopane.

Kolekcjoner - to słowo najlepiej charakteryzujące tego niezwykłego człowieka. Swoje serce oddał nartom. Bo kolekcjonował głównie sprzęt narciarski - deski, buty, kije, foki. W swoim domu na zakopiańskich Bachledach stworzył bogate i jedyne takie w Polsce muzeum. Dzięki jego unikatowej kolekcji ocalał dawny narciarski świat Zakopanego, nawet ten sprzed ponad 100 lat. Kolekcja nart liczy ponad 200 par. Kolekcjonował także inne przedmioty i sprzęty związane z zimowymi sportami: łyżwy, buty, sztućce.

Jego pasjami były również kowalstwo artystyczne, rzeźbiarstwo, metaloplastyka, poezja. Rodzina – żona Anna, córki Bożena, Katarzyna, Kornelia, Przyjaciele i jego pasje pomagały mu wytrwać w ciężkiej chorobie, z którą zmagał się od lat.

Fot: naszkasprowy.pl


Obecny na pogrzebie Rafał Sonik - sportowiec, przedsiębiorca, filantrop i przyjaciel zmarłego, powiedział podczas uroczystości pogrzebowej, że doprowadzi do końca zaczęte przez Mieczysława Króla Łęgowskiego dzieło - budowę Muzeum Narciarskiego, którego zmarły był orędownikiem. - W tej ostatniej chwili wszystko było tak, jak sobie wymarzył. W dobrych zawodach wystąpił, wiary ustrzegł. Bieg ukończył. Szedł przez życie najlepiej jak potrafił. I wszystko mu się udało. Dom, przyjaźń, poezja, jego niezwykłe, mocne, wyspawane grubą kreską rzeźby w stali, jego unikalna kolekcja, której poświęcił ogrom czasu i energii. I tylko muzeum nie zdążył wybudować… O tym mówiliśmy ostatniego dnia. O kolekcji. O muzeum, którego nie zdążyliśmy wybudować razem. Przyrzekłem Ci Mietku, że ten nasz wspólny plan doprowadzę do końca. I dotrzymam słowa.

Fot: naszkasprowy.pl


Fot: naszkasprowy.pl


- Niek jesce syćka usłysom to, coś napisoł roki temu, ale tak jakbys przewidzioł, ze w kozdej chwili taki dzien moze nadejść, i trzeba sie bedzie zabrać ... hań. W wierszu tym, w kozdym jego słowie cuć wielką miłość do tej nasej małej ojcyzny, do tych Tater. I zapowiedź, ze trza stąd bedzie kiedyś odejść - mówił Jan Karpiel Bułecka, znawca góralskiej tradycji, architekt, jeden z najlepszych góralskich muzykantów. Powiedział wiersz Mieczysława Króla Łęgowskiego - o Tatrach, halnym,i wolności i śmierci. A potem razem z Krzysztofem Trebunią Tutką i pozostałymi muzykami - a była to chyba najlepsza na Podhalu muzyka - zagrali "Hej, byli chłopcy byli, ale sie mineli". Jeszcze jeden wiersz zmarłego był recytowany na pogrzebie - o szarotce. A córki zmarłego cicho z pamięci też go podczas recytacji szeptały.

Fot: naszkasprowy.pl


Fot: naszkasprowy.pl


Odczytany został także list, który przesłał prof. Aleksander Skotnicki, kierownik kliniki hematologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
- Mimo cierpienia był zawsze uśmiechnięty, życzliwy ludziom, pełen energii i nadziei na zrealizowanie swoich planów. Wielokrotnie odwiedzałem jego dom i jego zbiory mające być zalążkiem przyszłego muzeum sportów zimowych i oddychałem rodzinną atmosferą, gościnnością i serdecznością żony jak i córek Mieczysława. Obwoził mnie swoim samochodem po swoich znajomych ułatwiając realizację również moich pasji kolekcjonerskich. Był dla mnie nie tylko pacjentem, ale bratem i przyjacielem. Dużo się od niego nauczyłem, zwłaszcza siły woli i niepoddawania się w obliczu cierpienia (...) Jego pasje były prawdziwym pozytywnym partnerem w procesie leczenia i przedłużyły mu znacznie życie (...) Kolejni burmistrzowie Zakopanego obiecywali pomoc w realizacji udostępnienia jego wyjątkowego zbioru sprzętu narciarskiego i pamiątek związanych ze sportami zimowymi. A teraz po jego odejściu liczę, że z podwójną energią uda się nam wszystkim wspólnie zrealizować testament społeczny tego wielkiego zakopiańczyka i wyjątkowego człowieka.

Fot: naszkasprowy.pl