Menu

Współpraca

Zaloguj się

Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta w naszym serwisie, zarejestruj się już teraz.
Zapomniałeś hasło? Kliknij tutaj.

Ludzie

Michał Trzebunia: freeride i Tatry

Dodano: Niedziela, 1 grudzień 2013 / Ilość wyświetleń: 9569Fot. Studio Vitam Amo Michał Trzebunia – narciarz od dziecka, jeden z najlepszych freeriderów w Polsce, przewodnik tatrzański, instruktor narciarstwa i wspinaczki, założyciel Akademii Freeride'u, w Tatrach czuje się niemal jak w domu. 13 lat pracował w Wysokogórskim Obserwatorium Meteorologicznym na Kasprowym Wierchu.

Na nartach jeździ od dziecka. Może nie od urodzenia, czyli 1978 roku, ale jako kilkulatek stał już pewnie na deskach. Później trenował narciarstwo alpejskie, w końcu zaczęło go ciągnąć w stronę freeridu, który wówczas w Polsce był zupełną nowością. Pociągał go freeridowy styl jazdy i życia. A że materiałów edukacyjnych (na temat freeridu, lawinoznawstwa) jeszcze w Polsce nie było, zaczął szukać w źródłach sprowadzanych z USA. Przyszedł czas na freeride zawodniczy. Startował z sukcesami w takich zawodach, jak m.in. Jasna Adrenalin, O’neil Freeride Quest, Freeride World Qualifier, Freeride Batlle. Po kilku latach porzucił zawodniczy freeride na rzecz bardziej indywidualnego podejścia do tego sportu. Wyszukuje linie zjazdu – czy to w Tatrach, czy Alpach, by później wytyczyć ją na nartach. Dodajmy, że niektóre trasy zjazdów w Tatrach latem są drogami wspinaczkowymi.

Pomiary na Kasprowym. Fot. Studio Vitam Amo


Jest także współautorem filmów związanych z freeridem, m.in. „Into the White” i „The Emotions”. W jego pracy oraz narciarskich i wspinaczkowych eskapadach towarzyszą mu aparat fotograficzny i go pro, dzięki czemu możemy podziwiać znakomite zdjęcia wykonane w sercu Tatr, często w trakcie zjazdów karkołomnymi dla zwykłych śmiertelników trasami.
Gdy wychodzi do pracy, nie ma go w domu najczęściej kilka dni. Kiedyś podczas dyżuru śnieżyca odcięła go od świata na 3 dni. Nie mógł otworzyć drzwi, by wyjść na zewnątrz, bo znajdowały się pod śniegiem. Innym razem na szczycie Kasprowego Wierchu przeżył burzę trwającą 20 godzin.

Uroki pracy na Kasprowym. Fot. Studio Vitam Amo


Wysokogórskie Obserwatorium Meteorologiczne to najwyżej położony budynek w Polsce. Zazwyczaj pracownicy do pracy dojeżdżają z Zakopanego kolejką linową. Jeśli jednak z powodu silnego wiatru kolej nie działa, pokonują ponad 1000 metrów przewyższenia na piechotę, by objąć dyżur. Podczas dyżuru w Wysokogórskim Obserwatorium Meteorologicznym na Kasprowym, Wierch co godzinę trzeba dokonać obserwacji. Oznacza to wyjście na taras meteorologiczny, pomiary, powrót do pomieszczenia i przesłanie informacji do Krakowa. Czy jest to 12 w południe, czy 12 w nocy.

W pracy na Kasprowym. Fot. Studio Vitam Amo


Kiedyś nad Kasprowym burza szalał ponad 20 godzin. Innym razem spadło tyle śniegu, że obserwatorium został odcięte od świata. Michał akurat miał dyżur. Nie działała kolejka na Kasprowy Wierch, nie można było otworzyć drzwi, na które napierała masa śniegu. Do obserwatorium nie można było ze względu na zamieć dostać się pieszo, nie mógł dojechać ratrak. Michał 3 dni samotnie dyżurował, niemal nieustannie odkopując spod śniegu wyjście na taras obserwacyjny. Na szczęście wewnątrz obserwatorium było ciepło, a kuchnia wyposażona była w zapas jedzenia.

Zasypane wyjście z pracy. Fot. Archiwum Michał Trzebunia


Obecnie pracuje w Stacji Badań Niwalnych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej leżącej u podnóża Kasprowego Wierchu – na Hali Gąsienicowej. Dyżur trwa najczęściej kilka dni, czasem nawet tydzień. Pomiary meteorologiczne odbywają się co 3 godziny. Są one przesyłane do centrali mieszczącej się w Krakowie i wykorzystywane m.in. w tworzeniu prognoz pogody dla turystów. Badania służą także obserwacjom, jak na przestrzeni lat zmienia się pokrywa śniegu.