Menu
- Artykuły
- Ludzie
- Szlaki
- Zobacz trasy narciarskie
- Profile
- Prywatyzacja PKL - opinie
- Olimpiada w Tatrach - opinie
- Konkursy
- Galeria zdjęć
- Filmy
- Pogoda
Współpraca
Zaloguj się
Ludzie
Klaudia Tasz. Kobieta z fokami
Dodano: Wtorek, 25 listopad 2014 / Ilość wyświetleń: 8252Taterniczka, skialpinistka, wspinaczka skałkowa, wieloletnia członkini kadry narodowej w narciarstwie wysokogórskim, przewodniczka tatrzańska, instruktor wspinaczki i narciarstwa. Prywatnie – mama dwójki dzieci. Klaudia Tasz ma Tatry na wyciągnięcie ręki, bo mieszka w Zakopanem i bywa w nich niemal codziennie. A to wspina się z klientami na Mnicha, a to prowadzi wycieczkę na Giewont, a to pokonuje ekstremalnie trudną drogę wspinaczkową na Jarońcu, a to objeżdża Tatry rowerem, a to zimą biegnie na „fokach” na Kasprowy, a to rodzinnie spaceruje na nartach na Halę Kondratową.Najbardziej chyba jednak zaangażowała się w skialpinizm. Pokonywanie na „fokach” wielkich odległości i przewyższeń oraz zjazdy trudnym terenem to jej pasja, którą zamieniła na systematyczny trening i starty w najtrudniejszych zawodach w Polsce i na świecie.
- Wiele lat temu stwierdziłam, że ruch czyni mnie szczęśliwą. Kiedy chodzę, jeżdżę na nartach, czuje się szczęśliwsza, zdrowsza, sprawniejsza, ładniejsza. Więc to robię – powiedziała kiedyś Klaudia w wywiadzie dla miesięcznika „Góry”. Mieszkając w Zakopanem, Tatry ma na wyciągnięcie ręki, choć bynajmniej – będąc mamą – nie jest łatwo pogodzić wszystkie obowiązki i zdobywać w górach to, co zdobyła: uprawnienia przewodnickie II klasy, zjazdy ekstremalnie trudnymi drogami na nartach (np. Hińczowa Wprost nad Morskim Okiem, Zachód Grońskiego), drogę wspinaczkową wycenioną na IX (Jaroniec) i kilka minusdziewiątek, rekordową liczbę tytułów indywidualnego mistrza Polski oraz kilkakrotnie Puchar Polski i Puchar Europy Środkowej w skialpinizmie, wysokie miejsca w zawodach Pucharu Świata, Mistrzostwach Świata i Europy, uczestnictwo oraz wysokie miejsca w najtrudniejszych zawodach świata - Pierra Menta (7. miejsce w 2012 r.), Trofeo Mezzalama (4. miejsce w 2009 r.). Wspinając się taternicko i sportowo, pokonała ponad 400 dróg na skalnych ścianach wielu rejonów Europy.
Należy do skialpinistek, które podczas najtrudniejszych, najcięższych zawodów w narciarstwie wysokogórskim wyprzedzają z gracją na fokach niejednego twardziela, zostawiają w tyle czołowych zawodników. Zresztą Klaudia należy do grona kobiet, które w górach niezwykle cenią samodzielność i działalność tzw. „czysto kobiecą” (wart przeczytania artykuł autorstwa jej i Edyty Sadowskiej pt. „Dziabki w kobiecych paluszkach” opublikowany w czasopiśmie „Taternik” nr 2/2014).
- Warto zwrócić uwagę, że kobiece taternictwo, kosztuje w zasadzie dwa razy więcej pracy. Nie chodzi tu o oczywistą sferę fizyczną (gdy kompletem sprzętu obwiesi się 50-kilogramowa niewiasta, jej wspinaczkowy wysiłek jest niewspółmierny do energii, którą - na tę samą czynność - zużyje rosły facet). Obciążenie jest natury mentalnej. Kobieta - czy tego chce, czy nie - ma swoją społeczną rolę. Jest wpisana w określone obowiązki, stereotypy i jeszcze sto lat temu nie uchodziło jej noszenie spodni, a co dopiero, żeby "drapać siy ka niy swyndzi" (czytaj: uprawiać taternictwo).
Czysto kobieca wspinaczka jest więc rodzajem starcia ze schematami, odejściem od roli królewny w różowych falbankach, kury domowej lub matki-Polki. To przejęcie pełnej odpowiedzialności nie tylko za techniczny aspekt przejścia, ale związanych z tym psychicznych trudności.
Zimą stałym „polem treningowym” dla Klaudii jest Kasprowy Wierch.
- Właściwie moje najpiękniejsze narciarskie wspomnienia mają swój początek na Kasprowym Wierchu. Ta święta góra narciarzy zawsze przemawiała do mojej wyobraźni - już jako kilkuletnie dziecko doceniałam rodzaj prestiżu, który wiąże się z uprawianiem narciarstwa właśnie tam i dumnie szusowałam po wyratrakowanej trasie. Wiele lat później - właśnie na Kasprowym - spotkałam swoje przeznaczenie. Ogromne wrażenie zrobił na mnie narciarz, który brzegiem trasy, na fokach, samotnie podążał pod górę. Jeszcze nie wiedziałam, jak nazywa się taka dyscyplina, ale uderzyło mnie to, że wszyscy płynęli w dół, a on jeden zmierzał w przeciwnym kierunku. Gdy tylko przydarzyła się okazja, żeby stanąć na sprzęcie skiturowym, natychmiast z niej skorzystałam i tak zostało do dziś. Skitury to najlepszy i najpiękniejszy sposób na zimowe wycieczki.
Mimo że w kwietniu 2013 roku uległa wypadkowi na nartach, po którym musiała poddać się skomplikowanej operacji i długotrwałej rehabilitacji, bez sportu i gór nie wyobraża sobie swojej rzeczywistości, dlatego po okresie rekonwalescencji po prostu wróciła na narty, w Tatry i na szlaki.
O górach lubi również pisać. Jest autorką artykułów i felietonów publikowanych w prasie górskiej. Ostatnio ukazała się książka jej autorstwa pt. „Przeżyłem, więc wiem. Nieznane kulisy wysokogórskich wypraw” - górskiej biografii Ryszarda Szafirskiego.
Strona książki na fb: https://www.facebook.com/przezylem.wiec.wiem
Więcej o Klaudii Tasz na www.tasz.pl